Ziemia kłodzka to kraina, gdzie poranne mgły leniwie snują się między łagodnymi wzgórzami, a szutrowe drogi wiodą przez gęste lasy, urokliwe wsie i zapomniane, pełne historii trakty. To miejsce idealne na gravelową wyprawę, która oferuje znacznie więcej niż tylko gładki asfalt czy łatwy szuter.
Przygotowaliśmy trasę, która pozwoli Ci poczuć prawdziwą esencję tego regionu – nie jest to jednak wycieczka dla początkujących. To propozycja dla średnio zaawansowanych gravelowców, którzy chcą odnaleźć się na wąskich ścieżkach, błotnistych fragmentach, wymagających podjazdach i dynamicznych zjazdach. Możesz wybrać się solo, by w samotności chłonąć przyrodę, albo zabrać ekipę i dzielić się frajdą na każdym kilometrze.

Kluczowym wsparciem na trasie są certyfikowane punkty fundacji Singletrack Glacensis, które towarzyszą na całej drodze – to nie tylko miejsca startu czy odpoczynku, ale również lokale z dobrym jedzeniem, serwisy rowerowe i komfortowe noclegi. Dzięki nim planowanie i pokonywanie trasy staje się dużo prostsze, a całość wyprawy bardziej komfortowa i bezpieczna.
Zobacz film z trasy:
Naszą trzydniową trasę ułożyliśmy tak, aby dzienne odcinki nie były przesadnie długie. Chcieliśmy cieszyć się każdą chwilą na szlaku, zatrzymywać się bez pośpiechu, mieć czas na dłuższe postoje i spokojnie dojeżdżać do bazy przed zmrokiem. Każdego dnia pokonywaliśmy między 50 a 70 km.
Liczba kilometrów może wydawać się niewielka, ale teren i przewyższenia zdecydowanie nie pozwolą o sobie zapomnieć. To idealna równowaga – trasa daje swobodę i przestrzeń, ale też wymaga od koncentracji i zaangażowania.
Ta trasa jest stworzona dla osób z pewnym doświadczeniem na gravelu – średnio zaawansowanych riderów, którzy chcą komfortowo połączyć przyjemność z wyzwaniem. Wymaga kondycji i opanowania roweru na różnorodnych nawierzchniach, od szutrów, przez wąskie leśne ścieżki, aż po fragmenty z błotem czy techniczne podjazdy.
Jest świetna dla tych, którzy chcą eksplorować nowe, mniej oczywiste zakątki ziemi kłodzkiej, bez pośpiechu i presji, z możliwością zatrzymania się na dłuższą przerwę lub zdjęcia. Polecamy zarówno grupie znajomych, bo jazda razem daje dodatkową frajdę, jak i osobom samotnym, które szukają oderwania od codzienności i chcą wczuć się w rytm natury.
Na tę trasę najlepszy będzie gravel lub lekki hardtail MTB z oponami w zakresie 40-65 mm, które poradzą sobie zarówno na szutrze, w błocie, jak i na węższych leśnych ścieżkach.
Napęd powinien mieć szeroki zakres przełożeń, najlepiej kasetę 10-44 lub 10-52 zębów i 1x lub 2x blaty z przodu (np. 30-40 zębów), co ułatwi podjazdy i pozwoli utrzymać komfort jazdy na stromych fragmentach.
Warto zabrać podstawowy zestaw narzędzi i pompkę oraz wystarczający zapas wody.
Dodatkowo świetnie sprawdzą się elektryczne rowery Gravel/MTB, których napęd ułatwia podjazdy i pozwala dłużej cieszyć się jazdą, bez nadmiernego zmęczenia. To opcja dla tych, którzy chcą eksplorować trasę z większą swobodą i komfortem, nie rezygnując z emocji i przygody.
Cała trasa to pętla, więc start i meta były w Srebrnej Górze, w centrum testowym NS Bikes przy ulicy Polnej. Idealne miejsce, by zostawić auto, przygotować rower i wypić dobrą kawę.
Tego dnia zrobiliśmy równo 56 km i 1220 metrów przewyższeń – więc choć liczba kilometrów wygląda niewinnie, to nogi zdecydowanie poczuły, że jesteśmy w górach. Trasa wiodła drogami przeciwpożarowymi, polnymi ścieżkami i krętymi leśnymi duktami. Był miks – szybkie, szerokie odcinki przeplatały się z fragmentami, gdzie trzeba było uważać na korzenie, zakręty, mokre liście i grząskie fragmenty pomiędzy drzewami.
W połowie dnia zatrzymaliśmy się w Bardzie, na szybki posiłek i dobrą kawę. Po drodze minęliśmy punkt widokowy Obryw Skalny Bardo – obowiązkowy przystanek choćby na kilka minut oddechu i podziwiania panoramy okolicy.
Po całym dniu dotarliśmy do Złotego Stoku, gdzie spędziliśmy noc w hotelu AuRoom, tuż obok Kopalni Złota. Po powrocie rower można było umyć i zostawić bezpiecznie na noc. W pobliżu znajdziecie też lokal z pysznym jedzeniem, idealny na regenerację.
A skoro już przy kopalni jesteśmy – naprawdę warto wybrać się tam na wycieczkę z przewodnikiem. To jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w regionie, pełne ciekawych historii i klimatycznych podziemnych tras, które robią wrażenie nawet na tych, którzy widzieli już sporo.
Drugi dzień zaczęliśmy w Złotym Stoku, po pysznym śniadaniu z lokalnych produktów. Widoki od początku wciągały: szerokie panoramy gór, bajkowe lasy i zielone dukty. Były podjazdy, ale zaraz potem długie, szerokie szutrowe zjazdy, które dawały frajdę i pozwalały złapać oddech.
Warto zatrzymać się w Lądku-Zdroju – to urokliwe miasteczko uzdrowiskowe, gdzie można złapać oddech przy kawie, zjeść dobre śniadanie i na chwilę poczuć klimat miejsca znanego z pięknych parków i termalnych tradycji. To świetny punkt na przerwę.
W połowie dnia robimy biwak w lesie. Tym razem nie było to zwykłe siedzenie na trawie – razem z nami ruszył Rafał z Lesovika, specjalista od biwakowania i hamakowania. Kilka minut i mieliśmy hamaki rozbite na drzewach, więc kawa z dripbagu miała swój rytuał, a leżenie w hamaku w środku lasu pozwoliło totalnie się zrelaksować i odpocząć bez pośpiechu.
Po drodze klasyka: krówki, ptaszki, asfalty i boczne drogi, trochę lokalnych atrakcji, trochę typowego gravela. Pod koniec dnia złapał nas deszcz, ale akurat wypadło to na szybki zjazd, więc mimo niesprzyjających warunków dotarliśmy do noclegu bez większych problemów.
Na nocleg dotarliśmy do Pałacu Ławica – miejsca z klimatem i historią. Pałac Ławica powstał w XVIII wieku, a w 1886 roku został przebudowany w stylu szwajcarskiej willi. Wyróżnia się neorenesansową i neobarokową architekturą, ciekawą pięcioboczną wieżą i zabytkowym folwarkiem. W środku zachowały się oryginalne drzwi, piec kaflowy i sztukaterie. Po całym dniu jazdy, to świetne miejsce na odpoczynek w otoczeniu dawnej rezydencji i parku.
Na nawigacji wieczorem wybiło 69 km i 1330 metrów przewyższeń – trasa wymagająca, ale dająca mnóstwo satysfakcji.
Z pałacu Ławica ruszyliśmy po pysznym śniadaniu. Pogoda naprawdę dopisała, a widoki zachwycały na każdym kilometrze – szerokie przestrzenie Gór Bardzkich, pełne magii lasy i cisza, która pozwalała w pełni wczuć się w naturę tego miejsca. Trasa wiodła przez tereny, gdzie przyroda jest niepowtarzalna i tajemnicza, niemal jak z innej bajki. Znów zatrzymaliśmy się na kawę w Bardzie – i trzeba przyznać, że było BardZo pysznie! 🙂
Zaliczyliśmy pętlę Hrabiowską(DOT84) – to jedna z 27 pętli systemu singletracków Glacensis, który rozciąga się na ponad 260 km tras po całej ziemi kłodzkiej. Hrabiowska to łatwa, rodzinna singletrackowa ścieżka, prowadząca przez malownicze lasy i łąki, ze wspaniałymi widokami na Przełom Nysy Kłodzkiej oraz Góry Bardzkie. Na trasie nie zabrakło też Pętli Różańcowej – nieco bardziej technicznej, z węższymi ścieżkami i ciekawymi odcinkami w lesie, która daje sporo frajdy, nawet na gravelu. Obie pętle to świetna zabawa na krętych, technicznych fragmentach, choć tempo było umiarkowane, idealne do podziwiania okolicy.
Po drodze zaliczyliśmy punkt widokowy z panoramą na Srebrną Górę, który idealnie dopełnił ten dzień. Następnie ruszyliśmy na ostatnią pętlę przez las – przyjemną trasę po pagórkach, z malowniczymi zakrętami i naturalnymi przeszkodami.
Na liczniku tego dnia mieliśmy 64 km i 1400 m przewyższeń. Zakończyliśmy trasę dokładnie tam, gdzie startowaliśmy pierwszego dnia, w centrum testowym NS Bikes w Srebrnej Górze. Na koniec zrobiliśmy solidną przerwę na burgery – chwilę naładowania kalorii i podsumowania całego weekendu, w którym było miejsce na jazdę, odpoczynek i świetną zabawę.
Jeśli szukasz gravelowej trasy, która łączy piękne widoki ziemi kłodzkiej, solidne przewyższenia i sporą dawkę przygody – to propozycja właśnie dla Ciebie. Trzy dni jazdy dają poczuć górski klimat bez pośpiechu, z czasem na odpoczynek, kawę w lesie czy zwiedzanie lokalnych atrakcji. Średnio zaawansowani gravelowcy odnajdą tu idealne połączenie frajdy i wyzwania. Warto tylko przed wyjazdem zerknąć na prognozę pogody – po tygodniowej ulewie teren potrafi być naprawdę wymagający.
Jeśli chcesz zobaczyć ziemię kłodzką z zupełnie innej perspektywy, ta pętla to strzał w dziesiątkę.
Oficjalna witryna Bike Region Glacensis.
Autor: Alina Metelytsia-Kolisnyk, fundacja Cyclopatica
